piątek, 23 listopada 2012

{15} Rozdział piętnasty.

Patrząc na Harry'ego, który wkładał torbę Ems do bagażnika jej samochodu miałem ochotę zacząć się drzeć. Wykrzyczeć, że nigdzie nie jedzie i zostaje u nas, u mnie. Jeśli by się nie zgodziła, zamknąłbym ją w swoim pokoju bez żadnego wyjścia, lecz nie mogłem. Musiała wrócić do domu, ze względu na matkę, która po to wczoraj do niej dzwoniła. Jedynym dobrem z tego wszystkiego była miniona noc, którą spędziłem tylko z nią. Czekolada wypita w tej małej kawiarence, spacery po Bradford i rozmowa z nią były najlepsze. Będę tęsknić za spędzonym z nią czasem, a jeszcze bardziej za jej osobą. Za możliwością przytulenia się do niej czy wsłuchiwania się w jej śmiech, kiedy przypadkowo dotknąłem dłonią jej szyi, gdzie ma największe łaskotki.
- Przyjedź za niedługo. - Emma zaczęła się żegnać. Stała przytulona do Els, polubiły się przez te kilka dni. Obie to świetne dziewczyny, choć Ems jest wyjątkowa.
- Popieram ją, chcę widzieć cię tu za maksymalnie kilka dni. 
Po kolei przytulali ją chłopcy, a ja czekałem na swoją kolej. Louis wyściskał ją mówiąc, że będzie brakowało mu kolejnej dziewczyny w domu. Harry podziękował, że nie będzie musiał już ze mną spać, choć zdarzyło się to zaledwie raz czy dwa, i uśmiechając się stwierdził, że miło było ją poznać. Niall uwiesił się jej na szyi, a nie odwrotnie jak to zazwyczaj bywa, i zaczął marudzić, że nie wytrzyma z samymi facetami w domu, jak obie wyjadą. Liam tulił ją do siebie długo, co zaczynało mnie irytować na tyle, że chciałem ją od niego odciągnąć, lecz w końcu są przyjaciółmi i mają prawo się pożegnać. Wytrwałem, nie słysząc co do niej mówi, co też działało mi na nerwy. Wydaje mi się, że przestaje mu ufać po ostatniej kłótni, ale nie ma mi się chyba co dziwić. Chciał odebrać mi Ems, która jest dla mnie ważna. W końcu podeszła do mnie, powoli, nie spiesząc się z miną zbitego pieska, która na niej jakoś szczególnie wywoływała u mnie smutek i ścisk serca. Rozłożyłem ramiona wiedząc, że wtuli się we mnie, minionej nocy też tak robiła, co dawało mi o wiele więcej radości niż w tym momencie. Nigdy nie lubiłem pożegnań i chyba się to nie zmieni. Wtuliła się w moją klatkę piersiową głośno wzdychając, czułem, że nie chciała wyjeżdżać, tak samo jak ja nie chciałem jej puścić.
- Będę tęsknić, Zi. 
Wyszeptała w koszulkę, która okrywała moje ciało i czułem jak jej drobne dłonie zaciskają się mocniej na moich plecach. Czułem, że była bliska płaczu, więc odsunąłem ją od siebie.
- Odprowadzę cię. - powiedziałem patrząc na jej smutną twarz. 
- Jestem samochodem.
- Dlatego pojadę z tobą do końca miasta. - pogładziłem jej ramiona dłońmi. 
- Jak chcesz. - uśmiechnęła się delikatnie, za co byłem jej niezmiernie wdzięczny. Wraz z jej uśmiechem moje serce otuliło się ciepłem. - Cześć wszystkim. - zamachała do nich ręką i ciężko wsiadła do samochodu od strony kierowcy. Zaraz za nią usiadłem na miejscu pasażera. Pomachała reszcie jeszcze raz i ruszyła.
- Nie chcę wracać do domu. - powiedziała jadąc uważnie w stronę wyjazdu z Bradford.
- Zostań.
- Mam dom, Zayn. W nim także wypadałoby pomieszkać, choć będę za wami tęsknić, muszę tam być.
- My również będziemy tęsknić. - zauważyłem, a ja w szczególności będę usychał z tęsknoty.
Drogę do wyjazdu z miasta przemilczeliśmy. Tuż za znakiem oznajmiającym teren zabudowany Emma zjechała na pobocze bym mógł wysiąść, zrobiła to samo. Oparła się plecami o drzwi samochodu, a ja stanąłem przed nią.
- Odwiedź mnie kiedyś. - spojrzała na mnie z lekkim uśmiechem. 
- Obiecuję, że to zrobię. Pożegnaj się ze mną jeszcze raz. 
Poprosiłem i znów trzymałem ją w swoich ramionach. Czułem się wtedy dobrze, mając ją przy sobie odczuwałem coś czego nigdy wcześniej nie czułem. Dawałem jej pewnego rodzaju bezpieczeństwo, jak to wczoraj nazwała.
- Zrób to jak najszybciej. Będę na ciebie czekać razem z Lucky'm.
- Nawet się nie obejrzysz, a znów będziesz musiała się ze mną użerać. - zaśmiałem się cicho w jej włosy, intensywnie pachnące kokosem. Ten zapach będzie kojarzył mi się tylko nią.
- Będę już jechać. - powiedziała odsuwając się ode mnie. - Nie chcę się poryczeć żegnając się z tobą.
Nachyliłem się jeszcze nad nią, odruchowo muskając jej ciepłe wargi swoimi. Było to pożegnanie, które pewnie dla niej znaczyło mniej niż dla mnie.
- Do zobaczenia Zi. - wsiadła do samochodu.
- Trzymaj się, Ems. 
Odjechała. Stojąc na poboczu i patrząc na jej oddalający się samochód czułem pustkę, która tak nagle pojawiła się w moim sercu. Wracała do domu z kawałkiem mnie i mojego serca, była na tyle ważna bym oddał je dla niej bez skrupułów. Odwróciłem się w stronę miasta i powolnym krokiem zacząłem kierować się w stronę ulicy, na której wraz z resztą mieszkałem. Idąc, czułem się samotny. Mimo, że w domu czekała na mnie piątka osób, to nie do nich chciałem wracać. Niestety, tak szybko to się nie zmieni, jeśli w ogóle to ulegnie zmianie.
Już za tobą tęsknie, Ems. 

_._._

Jadąc do domu miałam ochotę się popłakać. Nie wiedziałam, że aż tak bardzo będę chciała tam zostać, mimo tak wielkiego wahania przed wyjazdem do Bradford. Wraz z wyjazdem od Zayn'a czułam, że zostawiam coś z siebie u nich. Tak bardzo ich polubiłam. Odzyskałam dawnego przyjaciela, który nadal jest mi bardzo bliski i zbliżyłam się do Zayn'a, który na każdym roku pokazuje mi, że jestem dla niego ważną przyjaciółką. Zi w moim życiu jest teraz szczególną osobą, zaufanie jakim go obdarzyłam jest wielkie i ciągle rośnie. Nasza przyjaźń się wzmacnia, a ja ciągle pragnę jego obecności w tej szarej codzienności. Pragnę jego słów pocieszenia i tej zawiedzionej miny, kiedy na początku go odpychałam. Z tego wszystkiego łzy samoczynnie zaczęły spływać po moich policzkach i brodzie. Tęsknię za nim od momentu, kiedy drugi i ostatni raz się ze mną żegnał. Pocałował mnie... to było zaledwie muśnięcie, które obudziło we mnie silne emocje, chęć jeszcze bliższą bycia przy nim, bycia dla niego. Zwykłe zetknięcie się ust, a ja przeżywam, jak... zakochana nastolatka. Możliwe, że takową byłam, choć wcale się tak nie czułam. Zayn jest moim przyjacielem, lecz... właśnie zawsze jest jakieś 'ale'.

Wjechałam na podwórko parkując samochód tuż obok garażu, gdyż nie miałam pewności czy matka jest w domu. Zabierając torbę z bagażnika weszłam do domy, który o dziwo był otwarty.
- Jestem już. - odezwałam się zdejmując buty i kładąc bagaż na szafkę.
- Łaskawie pojawiłaś się w końcu w domu. - zakpiła moja matka wychodząca z salonu.
- Łaskawie zaczęłaś się mną interesować. - odgryzłam się jej, wyznając jej prawdę.
- Nie odzywaj się do mnie takim tonem, dziecko.
- W końcu przypomniałaś sobie, że nim jestem i to w dodatku twoim. - zaśmiałam się słysząc to wyrażenie. - Nigdy się mną nie interesowałaś na tyle by ingerować w moje życie, a co teraz ci się stało, że zaczęłaś to robić?
- Po śmierci ojca, zrobiłaś się pyskata...
- Zawsze taka byłam, lecz ty kochałaś tylko swoją pracę i mając w dupie jedyne dziecko nie wiedziałaś o mnie nic...
- Uspokój się. - ostrzegła mnie, lecz teraz nic nie mogło mnie powstrzymać przed powiedzeniem prawdy.
- Jestem spokojna i jako, że teraz jestem całkowicie szczera muszę przyznać, że nigdy nie mogłam nazwać cię matką.
Zamachnęła się i jej dłoń spoczęła na moim policzku. Pierwszy raz w życiu uderzyła mnie, podniosła rękę na własne dziecko.
- Nienawidzę cię. - warknęłam i zabierając torbę weszłam na piętro, zamykając się w swoim pokoju.
- I ze wzajemnością, smarkulo. - krzyknęła z dołu.
Nigdy nie spodziewałam się, że matka mnie uderzy. Chyba dopiero teraz pokazała swoje prawdziwe 'ja', które do tej pory skrywała. Podpuściłam ją to fakt, lecz nie wiedziałam, że tak zareaguje. Czując pulsujący ból na policzku dotknęłam go. Chyba zostanie mi ślad.










Od autorki:
Wybaczcie, że nie dodałam niczego wczoraj, lecz nie miałam chwili by usiąść i napisać. Dziś pojawiam się z rozdziałem, który jest chyba najbardziej uczuciowy ze wszystkich. Myślę, że przypadną wam do gustu ich emocje i uczucia. 
Ściskam was mocno i dziękuję za to, że jesteście i czytacie.
Wasza Nathalie. ;3

4 komentarze:

  1. Pobiłam swój rekord w płaczu .Pierwsze trzy wersy za mną a ja już zaczęłam ryczeć .Mam nadzieje ,że Zayn zrobi coś z tym ,że wyjechała ,że tak tego nie zostawi .Pięknie to wszystko opisałaś .Oczywiście tego się spodziewałam ,w końcu nigdy mnie nie zawodzisz i tak było i tym razem ,mam nadzieję ,ze jesteś tego całkowicie świadoma .
    Mam nadzieję ,że z każdym nowym dniem udaję mi się podnieść twoją samoocenę w końcu taki jest mój plan :D
    Nie będę przynudzać ,to co miałam napisać ,napisałam .

    Twój słodzik ubóstwia cię najbardziej na świecie <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Powiem Ci coś w tajemnicy. Nigdy nie zdarzyło mi się płakać tyle, co przy tym rozdziale. Już po kilku wersach w moich oczach pojawiły się pierwsze łzy, a później po prostu już nie wytrzymałam i popłakałam się jak małe dziecko. Naprawdę, to było piękne. I właśnie dlatego postaram się napisać najdłuższy komentarz, jaki będę mogła, zważywszy też na to, iż nie miałam czasu skomentować poprzedniego. Wiesz co? Zazdroszczę Ci tak fenomenalnego i niesamowitego talentu do opisywania uczuć. W każdym zdaniu pojawiła się taka masa uczuć, że po prostu trudno mi się było powstrzymać przed czymkolwiek. Jednocześnie cieszyłam się, że oboje czują do siebie coś więcej, a z drugiej tak cholernie chciało mi się płakać, że Emma musiała już wyjechać. Perspektywa Malika była niesamowicie cudowna. Pokazałaś w niej innego chłopaka, niż ten, który wcześniej był w tejże historii. Racja, to wciąż ta sama osoba, jednak w takiej chwili czułam się, jakby Zayn zamienił się w kogoś innego. Po prostu, pokazałaś go z tej lepszej, bardziej wrażliwej i uczuciowej strony, która chwyciła mnie za serce. Potem przemyślenia Emmy na temat Mulata. Te wszystkie epitety, jeszcze te łzy, które zagościły na jej twarzy. Mogę powiedzieć tylko tyle: Jest to najlepszy i najbardziej uczuciowy rozdział, który czytałam. Wszystko tak idealnie do siebie pasuje, widać, że każdy szczegół został przemyślany, a słowa po prostu same układają się w najpiękniejszy rodzaj poezji na świecie. Coś fenomenalnego. Twój niesamowity talent wreszcie w pełni się objawił, pokazując, iż jesteś jeszcze lepszą pisarką, niż na samym początku. Widać, że wczuwasz się w pisany tekst, komponujesz coś, a każdy to docenia. Naprawdę, jest to jeden z najlepszych blogów, jakie do tej pory czytałam. Wiele dziewczyn powinno Ci zazdrościć, a w szczególności ja. Nie wiem, czy kiedykolwiek będę mogła się do Ciebie porównywać, jednak kiedy to nastąpi, przyznam otwarcie, że pisać nauczyła mnie niejaka Nathalie, która stała się moją inspiracją i pokazała, jak piękna może być sztuka, jeśli spojrzy się na nią z odpowiedniej perspektywy. Dziękuję Ci za to. Kochana, na pewno będę czytała Twojego bloga o Harrym. Jeśli masz tylko pomysł, twórz i nie zastanawiaj się nad tym długo. Czekam na rozdział kolejny, lecz to chyba nie jest wielkim zaskoczeniem. Weny, misiek. <333 Much love. ♥ ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Cudowny ♥Patii

    OdpowiedzUsuń
  4. No hej !
    Wczoraj byłam tu chyba ze 20 razy i nic ;( Ale wynagrodziłaś Nam to cudownym rozdziałem . A więc pocałunek , tak ? ^^ Nie spodziewałam się , naprawdę . Wyszło świetnie , to pożegnanie , to drugie pożegnanie , kłótnia , to wszystko jest takie realistyczne ! I love You ♥ Czyli mam rozumieć , że teraz nic nie stoi na przeszkodzie powrotu do chłopaków ? Czekam na następny , z ogromną niecierpliwością ;) Jeszcze trochę Cię pomęczę , bo obiecałam , że będę podnosić Ci samoocenę , przynajmniej spróbuję . Tak więc jesteś wspaniała , utalentowana , potrafisz wywołać wiele emocji , wspominałam już coś , że jesteś wspaniała ? :D

    Zapraszam , tak przy okazji do mnie , coś tam ostatnio dodałam . Lena , Twój anonimek ;D

    OdpowiedzUsuń