sobota, 24 listopada 2012

{16} Rozdział szesnasty.

Muszę przyznać, że ta noc była dla mnie ciężka. Nie spodziewałam się, że matka mnie uderzy. Żałowałam, że wróciłam do domu, lecz i tak musiałabym to zrobić prędzej czy później. Zastanawiałam się przez połowę nocy na co tak naprawdę stać moją matkę. Czy tylko posunie się do uderzenia mnie z racji tego, że poznała prawdę? Czy zrobi coś innego? Nie mam pojęcia jak się teraz zachować przy niej, by jej nie sprowokować, by nie oberwać w twarz. Tak jak wczoraj się spodziewałam, na lewym policzku został mi ślad po jej ręce. Nie wiem jak ja to zatuszuję. Choć nie uderzyła zbyt mocno, to trafiła w taki punkt, gdzie siniak będzie długo widoczny.
Wyciągnęłam telefon, który zaplątał mi się gdzieś w pościeli. Sprawdziłam godzinę. 11.21, a przy okazji zauważyłam dwa nieodebrane połączenia od Zayn'a. Wybrałam jego numer i czekałam aż odbierze.
Jeden sygnał. Nic. Drugi sygnał. Cisza. Trzeci i cztery - także nic, myślałam nawet, że nie odbierze, lecz po piątym sygnale usłyszałam jego głos.
- Cześć, Ems.
- Cześć, nie przeszkadzam ci przypadkiem? - spytałam dla pewności.
- Nie skądże. Niall gotuje, a przez te wrzaski wokół niego nie słyszałem swojego telefonu.
- Rozumiem. Jak tam u was?
- Od wczoraj niewiele się zmieniło. Może w moim pokoju jest odrobinę pusto, lecz tak to niewiele. Tęsknimy za tobą.
Westchnęłam słysząc ostatnie zdanie.
- Wiedzieliśmy się wczoraj, ale ja też za wami tęsknie. Nie mam nawet do kogo gęby otworzyć...
- Rozmawiasz ze mną - zauważył.
- Chodzi mi o moje otoczenie Zayn.
- Masz mamę i Lucky'ego. 
- Mamę? - prychnęłam lekko zdenerwowana. - Ona jest zajęta tylko swoją pracą. A Lucky teraz poszedł na podryw do sąsiadującej z nami suczki.
- Widzę, że nie marnuje czasu .- zaśmiał się, a ja dopiero teraz zauważyłam jak brakuje mi jego osoby obok. - Co powiesz, na wieczorną rozmowę na Skype z nami? - spytał.
- Zdecydowanie się zgadzam. - uśmiechnęłam się na samą myśl, że zobaczę ich zadowolone twarze. - Około dziewiętnastej? 
- Na pewno będziemy. - zapewnił. - A ty jak się masz?
- Jestem niewyspana, kompletnie. Cała doba z tobą bez snu, po czasie daje o sobie znać. Zaraz będę musiała opróżnić kubek z kawą bym wieczorem mogła z wami rozmawiać dłużej niż godzinę i nie zasnąć.
- Tak - zaśmiał się cicho - też odsypiałem.
- Co to za krzyki? - usłyszałam darcie się reszty w tle.
- Przepraszam cię, ale Nialler chce chyba spalić nam kuchnie. Zadzwonimy wieczorem, pa.
- Do usłyszenia. - zakończyłam rozmowę i położyłam się na łóżku.


_._._

Wszedłem do kuchni widząc Niall'a z krzywym uśmiechem i Louis'a z patelnią, którą trzymał w zlewie.
- Czy ty naprawdę nie umiesz nic usmażyć? - mamrotał Louis puszczając zimną wodę na patelnię, na której znajdowało się coś spalonego. Blondyn tylko wzruszył ramionami i opadł na krzesło za nim.
- Apokalipsa. - stwierdziłem. - Nie dawajcie mu nic więcej do roboty przy kuchence. To była nasza najlepsza patelnia.
- Przesadzasz. - zaśmiał się Harry. - Najlepszą patelnię schrzanił Liam, jak w zeszłym miesiącu robił schabowe i gadał przez telefon z Nicole. 
- Fakt. - przytaknął Payne i wszyscy wybuchnęliśmy śmiechem. W tym domu jedynymi osobami, które mniej więcej potrafią coś zrobić są Harry wraz z Lou i odrobinę ja, choć się nie chwalę.
- Dzwoniła Ems. - poinformowałem ich. - Zaproponowałem jej rozmowę na Skype na dziewiętnastą, przyłączacie się? 
- Jasne. - wszyscy ochoczo przytaknęli, a ja wyszedłem z domu by zapalić.
Zastanawiałem się nad barwą jej głosu jak wspomniałem o jej matce. Była tak jakby zdenerwowana. Może coś się stało? Chociaż nie, powiedziałaby mi, prawda? Lecz jeśli coś ukrywa to i tak się tego dowiem. Szydło wyjdzie z worka prędzej czy później, a ja mam nadzieję, że jednak to będzie prędzej. Zapaliłem fajkę i zaciągnąłem się potężnie dymem papierosowym. Poczułem ulgę jak za każdym razem, gdy paliłem. Nałóg zawsze po jego skosztowaniu przynosi ulgę. Oparłem się plecami o ścianę domu. Dziś w moim pokoju było naprawdę jakoś pusto. Łóżko, które od kilku dni zajmowała Ems wydawało mi się jakieś inne, lecz na poduszce nadal można było wyczuć zapach kokosu. Zostawiła po sobie zapach, zabierając ze sobą kawałek mnie. Nie, nie przeszkadzało mi to, wręcz przeciwnie mógłbym dać jej o wiele więcej, lecz liczyłem na coś w zamian, na odrobinę jej w swoim otoczeniu.
- Stary, coś się tak zamyślił. - obok mnie pojawił się Harry.
- A co mam innego do roboty? - spytałem.
- Jechać do niej albo znowu zadzwonić.
- Ta, dla ciebie wszystko jest takie łatwe.
- Jakby mi zależało tak samo jak tobie, już dawno wyganiałbyś mnie z domu nie patrząc nawet na to, że jestem nieubrany, a ja chcę dla ciebie tego samego co ty dla mnie. Rusz dupę i zrób coś. - szturchnął mnie.
Przysiadłem na schodkach przy wejściu do domu, a Hazz obok mnie.
- Malik zaczynasz mnie denerwować. - warknął Harry - Kochasz ją i nic z tym nie robisz, pacanie.
- Kocham ją jak przyjaciółkę. - zauważyłem choć sam nie byłem pewny czy tak jest. Po naszym pożegnaniu coś zaczęło się we mnie rodzić.
- Co ty pieprzysz? Pocałowałeś ją. 
- I co z tego, Hazz! Jest moją przyjaciółką i tak ma być! 
Podniosłem się odpalając kolejną fajkę.
- I z powodu przyjaciółki, a nie nieodwzajemnionej miłości palisz jak smok, tak? Boże, Zayn, znam cię i to nie krótko. Wiem o tobie więcej niż cała reszta, więc nie wmawiaj mi głupot.
- Nie mam zamiaru tego robić. - wypuściłem dym i zamknąłem oczy. A może on ma rację? - Chcę spalić to w spokoju - wskazałem na fajkę. - Możesz iść?
Wstał i nic nie mówiąc wszedł do domu. Hazz był moim najlepszym przyjacielem, nie licząc oczywiście Ems. To jemu powierzałem wszystkie tajemnice do tej pory i to on jako jedyny wie o moich uczuciach. Czasami potrafi pokazać mi sytuację, w której się znajduję do całkiem innej strony i za to właściwie mu dziękuję. Tak samo teraz. Uświadomił mi, że ma jednak trochę racji, a ja tkwię w swoim ślepym przekonaniu.


 Siedzieliśmy przed moim laptopem położonym na stole i czekaliśmy na moment, w którym Emma będzie dostępna na Skype.
- Długo jeszcze? - marudził Niall, który leżał za mną.
-Jest za dwadzieścia dwudziesta. Gdzie ona jest? - Liam także się niecierpliwił, zresztą ja też i to nie mniej.
- Jest! - Eleanor wskazała palcem ekran. Od razu zacząłem się z nią łączyć.
- Wybaczcie za spóźnienie, lecz zasnęłam w oczekiwaniu na dziewiętnastą. - twarz Ems pojawiła się na ekranie laptopa. Uśmiechnąłem się na widok jej twarzy. 
- Nic się nie stało. - odpowiedziałem od razu.
- Poopowiadajcie co robiliście jak mnie nie było. - oparła głowę na dłoniach leżąc na łóżku. Gdy oni opowiadali o wszystkim, o najmniejszym szczególe ja wpatrywałem się w nią. Albo wydało mi się, że ma coś pod okiem albo nabiła sobie limo. Zapytam się jej później.
- A ty Zayn? Co robiłeś? -spytała przenosząc spojrzenie na mnie.
- Odsypiałem. - uśmiechnąłem się na wspomnienie poprzedniej nocy. - Paliłem i obijałem się cały dzień czekając na tę rozmowę. 
Miałem wrażenie, że się zarumieniła. Kurcze, jest śliczna i się z nią przyjaźnię i.... i chyba pragnę więcej.
- Wiecie co? Będę już chyba kończyć. - spojrzała na zegarek na ręce. - Zdzwonimy się jutro, jak będziecie chcieli.
- Obowiązkowo. - powiedział Liam.
- Uwielbiam was. Trzymajcie się. - uśmiechnęła się i puściła nam buziaka.
- Uwielbiam cię i śpij dobrze. - powiedziałem zanim się rozłączyła.
Liam dziwnie na mnie spojrzał i wstał z podłogi na której siedział. Louis z Els wyszli z pomieszczenia z powodu ich wieczornego wyjścia na spacer. Lou staje się coraz bardziej romantyczny. Niall poczłapał do swojego pokoju, więc w salonie zostałem tylko z Harry'm, który jakoś dziwnie się do mnie uśmiechał.
- Wiedziałem. - powiedział i rzucił we mnie poduszką.
- Jak zawsze, kretynie. - uśmiechnąłem się do niego, wiedząc, że miał całkowitą rację, że Ems zaczyna mi się podobać, a z czasem przyjaźń mi tylko nie wystarczy.
Czyżby Zayn Malik zaczął się zakochiwać? Chyba tak. Zaśmiałem się cicho ze swoich myśli i wyłączyłem laptopa.






Od autorki: 
Witam was, moich ukochanych czytelników.
Rozdział szesnasty już za wami i mam skrytą nadzieję, że polubicie go tak samo jak ja. Chyba pierwszy raz pisało mi się coś tak łatwo i przyjemnie. Jeśli przypadnie wam do gustu - bardzo proszę o komentarz. Jeśli wam się nie spodoba - proszę o krytykę, która jest mile widziana. 
Chciałabym również serdecznie podziękować i tak bardzo was wyściskać, za komentarze pod ostatnim rozdziałem. Jesteście świetne. Czytając wasze opinie robi mi się cieplej na sercu i czuję się przez kogoś doceniona. Uwielbiam was tak samo jak Zayn uwielbia Ems.
Do następnego. ; *
Nathalie. 

5 komentarzy:

  1. Ale fajnie się go czytało ;** Patii

    OdpowiedzUsuń
  2. Uwielbiam czytać to co napiszesz tak bardzo jak ta dwójka uwielbia siebie nawzajem .Liczę ,że w końcu znowu dziewczyna będzie mogła cieszyć się jego obecnością tak samo jak on jej .Jestem wzruszona ,szczęśliwa i zdecydowanie zadowolona ? Dlaczego ?Sama nie wiem ,po prostu cię ubóstwiam i to co napiszesz .Muszę kończyć swoją wypowiedź na dzisiaj .Pamiętaj ,że niezależnie od wszystkiego zawsze będę czytać to co napiszesz a przede wszystkim zawsze będę <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Zayn , Zayn , Zayn , nie wiesz , że Hazza ma zawsze rację ? Nie ładnie .
    Boski , naprawdę , z ręką na serduchu mogę przyznać , że jesteś genialna ;*
    Teraz czekam , aż w końcu Ems zda sobie sprawę ze swoich uczuć . Wiesz co , ja chyba za bardzo wczuwam się w to opowiadanie ? ^^ Ale odłóżmy na bok moje refleksje.Co by tu jeszcze dodać ? "Przepraszam cię, ale Nialler chce chyba spalić nam kuchnie." - jeśli jakimś cudem , poznałabym 1D i miała u nich zjeść kolację ( można pomarzyć ^^) , nie prosić o przyrządzenie posiłku Nialla - zapamiętać ! Ach , ten Nialler ;)
    No to co , pozostaje mi tylko czekać ? I uwierz , że bardzo niecierpliwie ;p
    No i moja standardowa dawka szczerych komplementów , podnosząca Twoją samoocenę , no przynajmniej mam taką nadzieję :D Piszesz wspaniale , wydaje się , że piszesz to z lekkością , ale to chyba tylko pozory. Zdaję sobie sprawę , że żeby coś wymyślić musisz się napracować. Opłaca się , naprawdę się opłaca ! No to pisz , pisz , czekam :D
    Lena:D

    OdpowiedzUsuń
  4. Ojej, ale zajebisty rozdział. *-* Haroldzie, od kiedy jesteś takim dobrym duchem? ;o Muszę przyznać, że fajnie pocieszał przyjaciela i próbował mu pomóc. Szkoda tylko, że Zayniątko na początku go nie słuchało. Och, głupi, głupi on. ;3 No cóż, sądzę, iż zmieniło się do wraz z końcem rozmowy. Harry wygrał, a Malik zaczął w końcu się przyznawać do tego, że zaczyna coś do niej czuć. Według mnie, dawno to już nastąpiło, jednak nie będę od niego niczego wymagać. Prawdziwe uczucie musi dojrzeć. No i jeszcze perspektywa Emmy. Ach! Aleś Ty to wspaniale opisała! *.* Szkoda tylko, że ona ma tak przewalone z matką. ;c Biedaczka. ;/ Ojciec jej zmarł, rodzicielka jest powalona i chora psychicznie, pies podrywa suczkę, a ona siedzi sama jak palec i nie ma się do kogo odezwać. ;< Zayn kołku! Rusz się do Wolverhampton po dziewczynę swojego życia! Gdyby to wszystko było takie proste... Ech... No cóż, nie będę wymagająca. ;) Oczekuję rozdziału kolejnego i życzę weny. <33

    OdpowiedzUsuń
  5. kocham to jest po prostu wspaniałe opwiadanię :)

    OdpowiedzUsuń