czwartek, 8 listopada 2012

{5} Rozdział piąty.

Pomimo to, że wczorajszego wieczoru położyłam się dość wcześnie to dziś nie byłam wyspana. Sny, które nachodziły mnie co rusz, nie pozwoliły mi przespać tej nocy spokojnie. Nie lubiłam śnić o nieprzyjemnych rzeczach, a jednak strata bliskich taka jest.
Usiadłam na łóżku, otulając swoje ciało szczelnie kołdrą, ze wszystkich stron. Telefon na szafce zawibrował. Pewnie przyszło kolejne powiadomienie od operatora mojej sieci, nieważne. Zeszłam z łóżka i nawet nie miałam ochoty ani siły się dziś ubierać. W piżamie, która raczej przypominała mi dresy, zeszłam do kuchni, w której zastałam tylko pustkę. Chyba znów muszę przyzwyczajać się do samotności, którą serwuje mi moja matka. I to właśnie w takich chwilach, kiedy siedząc zupełnie sama w domu, jedząc samotnie śniadanie w opustoszałej kuchni, chciałam mieć choć jedną osobę, która byłaby dla mnie przyjacielem równie ważnym co ja dla niej lub niego. Chciałabym mieć kogoś takiego na wyłączność mimo wszytko. Samotność bolała, lecz i tak była już na stałe ulokowana w moim sercu. Ktoś musi być sam, by innymi mieli o jedną osobę więcej dla siebie. Dlatego ja się teraz poświęcam, wiedząc, że gdzieś wyznaczony dla mnie przyjaciel, opiekuje się teraz kimś innym. Miałam tak wielką ochotę wygadać się komuś, lecz świadomość, że nie ma osoby, na której zawsze polegałam doprowadzała mnie do płaczu i jeszcze większej rozpaczy. Z zamyśleń wyrwało mnie głośne bicie zegara, wiszącego na ścianie, którego wskazówki wyznaczały godzinę 9 rano.
Dzisiejszy dzień był jednym z tych, które miałam ochotę przeleżeć w łóżku lub najlepiej całego go przespać. Nawet pogoda za oknem sama pchała mnie spowrotem do łóżka. Deszcz i najprawdopodobniej silny wiatr, nie były moją ulubioną pogodą. Zresztą, kogo były?
Weszłam do przestronnego salonu i włączyłam telewizor. Przez tą całą pogodę nawet odbiornik TV nie chciał chodzić dobrze, więc już mogę zapomnieć o internecie. Jedyne co mi zostało to trochę poczytać i jak zwykle dużo przemyśleć.
Zwlekłam się z kanapy, na której siedziałam i weszłam schodami na piętro, a następnie do mojego pokoju. Usiadłam na niepościelonym łóżku i od razu przykryłam się kołdrą, opierając się plecami o ścianę. Mój wzrok od razu powędrował w stronę telefonu leżącego na szafce nocnej. Dostałam wiadomość, więc wypadałoby ją odczytać. Tak jak się spodziewałam, była to wiadomość od mojego operatora. Weszłam w kontakty, by napisać do kogokolwiek, byleby zająć jakoś czas. Na próżno. Z nikim kogo miałam w kontaktach nie chciałam teraz nawiązać rozmowy. Wpatrywałam się w przeciwną ścianę i naszły mnie myśli wywołujące u mnie ból. Zawsze w takich momentach mogłam iść do taty, którego już nie było, a ja nadal nie mogłam się z takową myślą pogodzić. Nawet przez pierwsze kilka godzin po tym jak usłyszałam wiadomość, którą przekazała mi matka, że tata nie żyje, nie dopuszczałam tego do siebie. Chciałam wierzyć, że to tylko kawał, który po prostu jej nie wyszedł. Na próżno. To wszystko okazało się brutalną rzeczywistością, na którą nikt z nas - śmiertelników - nie ma wpływu. Gdybym była tylko z kimś na tyle blisko, żeby się wygadać... by wyrzucić z siebie wszystkie uczucia i zostać oczyszczona tak jak po spowiedzi świętej. Przypomniał mi się Zayn... Zayn i jego wiadomość na moim łóżku. Tylko co by się stało jakbym zaryzykowała i napisała do niego? Jakbym przełamała w sobie tą barierę odtrącania innych i odezwała się do tego chłopaka, który chciał być dla mnie miły, a jak dźgałam go widłami wystającymi z mojego muru obronnego. Ale to chore... najpierw odtrącałam go w każdy możliwy sposób, byleby tylko ze mną nie rozmawiał, a teraz tak po prostu do niego napiszę. Bezsens - ale to leży w mojej naturze. No cóż - najwyżej mi nie odpisze.
Rozsunęłam telefon i dłuższy czas wpatrywałam się w klawiaturkę wysuwaną z boku telefonu. Miałam napisać takie proste, zwykłe 'cześć'? To żałosne. Oparłam się głową o ścianę. Jakaś część mnie chciała się do niego odezwać, chociażby dlatego, żeby zrekompensować te wszystkie niemiłe dni spędzone u mnie w domu; a drugie moje oblicze wyśmiewało moje myśli związane z nim, bo przecież ja nie chce mieć z nim nie wspólnego. Pieprzone przeciwieństwa. 
Wystukałam na klawiaturze. ' Cześć... Emma z tej strony. ' i wysłałam. Prosto, zwięźle i na temat. Ta, teraz tylko czekać na rozczarowanie, bo pewnie nie odpisze.
Minuty dłużyły mi się strasznie, ciągnęły w nieskończoność. Straciłam nawet nadzieje, że odpisze na tą wiadomość, kiedy to telefon wydał z siebie dźwięk, który zawsze doprowadzał mnie do szału. Piszczący sygnał oznaczał nadejście nowej wiadomości tekstowej. Otworzyłam ją szybko i przeczytałam to co napisał Zayn.
' Witam Cię. Nie spodziewałem się nawet, że napiszesz. Zdarzyło się coś szczególnego, że zmieniłaś zdanie co do mnie i kontaktów ze mną? ;) '
I weź tu takiemu odpisz coś tak, żeby nie wyjść na idiotę. Malik, Boże! 
' Beznadziejna pogoda wywołuje u mnie jeszcze większe przygnębienie niż zazwyczaj. Po prostu potrzebuję kontaktu z ludźmi, a Ty mi to właśnie proponowałeś... '
Pewnie pomyśli teraz, że napisałam do niego tylko dlatego, że nie mam kogoś innego do zwierzeń. I tu się nie mylił, ale przecież nie będę mu tego uświadamiać...
' Proponowałem i oto jestem. Więc teraz mów co jest nie tak... '
Ten człowiek czasami wydaje mi się terapeutą, tylko takim, który sam nie wie o tym, że pomaga innym.
' Dobrze wiesz... a na dodatek nie mam matki, bo ona kocha tylko swoją pracę. To boli. I sama nie wiem dlaczego Ci to piszę... ;) ' 
Wysłałam i zastanawiałam się skąd ta szczerość u mnie? Jeszcze nigdy nie dzieliłam się z nikim moimi problemami, no chyba, że z tatą, ale jego już nie ma...
' Otwierasz się na ludzi i cieszę się, że wybrałaś właśnie mnie do tego eksperymentu. A teraz pisz to, czego nie wyciągnąłem od Ciebie podczas pobytu w Wolverhampton. ' 
I sama nie wiem czemu od tego momentu zaczęły się wylewać ze mnie wszystkie uczucia. Żal, o to, że własna matka nie ma dla mnie czasu, bo bardziej angażuje się w pracę niż w życie jedynego dziecka. Rozpacz, po stracie jedynej kochającej mnie osoby. Samotność, z racji tego, że nie mam nikogo z kim mogłabym chociażby szczerze i od serca porozmawiać. A na koniec barak wiary w jakąkolwiek miłość. 
' To, że jesteś sama, nie znaczy, że nie zasługujesz na nikogo. To oznacza tylko to, że Bóg trzyma Cię dla kogoś szczególnego. ' 
Szczerze? Okelpany tekst, ale jednak wywołujący uśmiech na twarzy. Mały, ale jednak.
' Dzięki za pocieszenie, ale jednak moja wyobraźnia nie jest aż tak wybujała i będę trzymała się swojej wersji. ' 
Czas kiedy z nim pisałam, leciał jakoś szybciej. Może w końcu on będzie tą osobę, dla której się otworzę i znajdę w niej pokrewną duszę towarzyską? Kto wie. Wiem natomiast jedną rzecz, a mianowicie : ten facet jest najmiszym - i w dodatku przystojnym - facetem jakiego spotkałam. 



_________________
Jeden z przełomowych rozdziałów, w tym opowiadaniu. 
No cóż, nie mogę powiedzieć, że jestem z niego zadowolona, bo nie jestem. ; c 
Mam nadzieję, że choć tam przypadnie do gustu - przynajmniej niektórym. 
 Czytasz? - Bardzo proszę, skomentuj. ;) 

4 komentarze:

  1. Uduszę cię .CUDOWNY ROZDZIAŁ :3
    Po raz kolejny uśmiechałam się czytając to co napisałaś .W końcu się otworzyła ,otworzyła się na Zayna .Nie wiem co mam więcej napisać ,myślę że znasz moje uczucia odnośnie rozdziału więc co tu dużo mówić :)

    OdpowiedzUsuń
  2. aaa!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! no normalnie KOCHAM twojego bloga codziennie wchodze i patrze czy czasem nowego rozdziału nie dodałaś;P ale masz talent no MEGA ;D

    OdpowiedzUsuń
  3. Ożesztykurwawpizde, ale Ty masz talent. *.* God, taki cudowny rozdział. :D Skąd bierzesz tak zajebiste pomysły? ;ooo No dosłownie, pozazdrościć. (: Cieszę się, iż Emma napisała do Malika. Szkoda tylko, że postanowiła się do niego odezwać wtedy, gdy on już wyjechał. ;< No cóż, mam nadzieję, iż ta rozłąka sprawi, że się do siebie zbliżą. Wiem, głupio to brzmi, ale cóż poradzić? ^.^ Wybacz mi, iż nie skomentowałam poprzedniego rozdziału, ale mam masę nauki i ledwo znajduję czas na cokolwiek innego prócz właśnie niej. ;c Czekam na next'a. ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. niesamowite pieknie piszesz <3 kocham

    OdpowiedzUsuń