środa, 7 listopada 2012

{4} Rozdział czwarty.

Te kilka dni do końca tygodnia minęło dość szybko. Przez ten czas nie rozmawiałam zbytnio z Zayn'em, a on nadal nie odpuszczał. Chciał przebić się do mojego świata poprzez rozmowy. Tylko nie wiedział jednego. Żaden facet nie ma do niego wstępu i to się nie zmieni. No przynajmniej nie teraz.
Dzisiaj był ten dzień, kiedy to państwo Malik wraz ze swoim upierdliwym - i w gruncie rzeczy - przystojnym synkiem opuszczali mój dom. Tak, byłam tym faktem niezmiernie ucieszona. W końcu będę mogła wyjść z pokoju nie trafiając na kogoś obcego. Wielka ulga, naprawdę! Będę mogła wyjść tak jak teraz do parku i siedzieć na ławce wiedząc, że Mulat mnie nie obserwuje.
Spojrzałam w stronę domu. Na chodniku stali już rodzicie Zayn'a i jeszcze nie wszystkie walizki. Mama żegnała ich, żwawo gestykulując. Po chwili obok nich pojawił się Zayn. Razem z kierowcą taksówki, która przed momentem podjechała, wpakował walizki do bagażnika i patrzył w moją stronę.
Machnęłam jedynie na niego dłonią, tak, że zauważył i wstając z ławki ruszyłam alejką, która oddalała mnie od domu. Nie chciałam tam siedzieć, patrząc jak jedzie, bo jeszcze przyszłoby mu do głowy pożegnanie się ze mną, a tego chciałam uniknąć.
Łaziłam alejkami chyba dobre piętnaście minut, aż znudziło mi się to tak, że nie chciało mi się ruszać dalej. Przecież w końcu trzeba wrócić do domu, prawda? Idąc w jego stronę miałam nadzieję, że ich już nie ma, a mama robi coś dobrego na obiad, bo muszę przyznać, że zgłodniałam. Taksówki nie było przed domem, co oznaczało, że nie ma ich już w domu. W końcu będę czuła się jak u siebie, a nie jak w hotelu... ale pomińmy to.
Weszłam na podwórko, a pies zadowolony z mojego przyjścia od razu znalazł się przy mojej nodze. Pogłaskałam go po łebku i weszłam na ganek, a następnie do domu. Matka robiła coś w kuchni.
- Coś jest na obiad?
Opierając się o ścianę śledziłam ruchy mamy.
- Zupa już jest. - wskazała dłonią garnek - a ciasto za jakąś godzinę.
Pokiwałam głową na znak zrozumienia i nalałam sobie obiadu do jednego z białych, głębokich talerzy znajdujących się na suszarce. 
- Dlaczego nie pożegnałaś się z naszymi gośćmi.
- Mamo, to nie byli nasi goście, a twoi. To było po pierwsze, a po drugie to, pożegnałam ich zanim wyszłam z domu.
- Chociaż to. - mruknęła, lecz nie skomentowałam tego, nie miałam ochoty się z nią kłócić.
Zjadłam szybko to, co sobie założyłam i odłożyłam talerz do zlewu. Później się umyje. Weszłam na piętro, a następnie do swojego pokoju. Od razu podeszłam do okna, siadając na szerokim parapecie, właśnie do tego przeznaczonym. Pod plecy podłożyłam puchatą poduszkę i włączyłam laptopa, którego umieściłam na swoich kolanach. Gdy system się włączał, a przyglądałam się widokowi za oknem. Nic szczególnego. Kawałek mojego podwórka, dom sąsiadów i skrawek ulicy. Nic więcej z niego nie widać. Gdy laptop był już gotowy do użytku, pierwsze co zrobiłam to było włączenie przeglądarki internetowej i przejrzenie facebook'a. Nic ciekawego na nim nie było. Kilka powiadomień, kilka nowych zdjęć na stronie głównej i masa zaśmiecających linków i obrazków do nich. Najciekawszą rzeczą z tego wszystkiego były zaproszenia, a mianowicie jedno. Zayn Malik. Pan Malik we własnej osobie zaprosił mnie do znajomych. Cóż, aż nie chce mi się odpowiadać na ten zaszczyt. Zignorowałam prośbę o dodanie go do znajomych i wyłączyłam stronę. Znalazłam plik z ulubioną muzyką, włączając je, by leciały w tle, gdy ja zacznę robić coś innego. Edytor tekstu już czekał na mnie w gotowości, a i ja miałam masę rzeczy do pisania. Czas zacząć....

Godzinę później miałam już zapisanie kilka stron masą słów, których i tak nikt nie przeczyta. Ostatnią stronę zakończyłam słowami : '  Trudno zapomnieć o kimś kto dał Ci tak dużo do zapamiętania '. Z zadowoleniem zamknęłam laptopa, a następnie powieki. Czułam się zmęczona, choć dziś nie robiłam niczego szczególnego, oprócz unikania chłopaka, którego już nie ma w moim domu. Zeszłam z parapetu, prostując przy okazji zdrętwiałe nogi, które same prosiły się o rozchodzenie. Przeszłam przez całą długość pokoju i dopiero teraz zobaczyłam, że na pościelonym - w miarę - łóżku, leży karteczka. Czyżby zachciało mu się bawić w zostawanie liścików? Śmieszne. Podeszłam do łóżka i podniosłam karteczkę, od razu ją rozkładając. Dość ładne pismo, które zgrabnie łączyło litery, zostawiło do mnie wiadomość. No cóż, można i tak. ' Wiem, że wyszłaś z domu wcześniej, by nie musieć żegnać się ze mną. Rozumiem. Ale jeśli będziesz chciała się odezwać, zostawiam Ci swój numer telefonu. xxxxxxxxx Zayn. ; ) ' 
No tak mogłam się spodziewać, że to od niego, i że wiadomość będzie aż nadto miła. Mało brakowała, a zaczęłabym się z niego śmiać. Przecież...przecież to jego zachowanie jest lekko mówiąc ciotowate. Jest nieporadny, jeśli chodzi o sprawy damsko-męskie. Biedaczek ma nadzieję, że po tym jak unikałam go przez te kilka dni teraz nagle się odezwę. Pff, marzenia ściętej głowy.
Szybki prysznic, mała kolacja i dobra, wyciszająca muzyka pozwoliły mi szybko zasnąć, by tylko nie myśleć o tym, co mi w głowie fundował obraz Malika. To robi się męczące. 



___________________________________
Bardzo bym prosiła o szczere opinię. Prawda przede wszystkim! 
Do następnego ; )
Czytasz? = Proszę, komentuj. ; ) 

5 komentarzy:

  1. Ale ona jest uparta , no to już coś mnie łączy z Twoją postacią ;)
    Rozdział świetny , czekam na next'a :D

    OdpowiedzUsuń
  2. A myślałam ,że nasz Pan Malik wykorzysta w końcu jakąś sytuację aby zbliżyć się bardziej do dziewczyny ,a on po prostu wyjechał ,tego się nie spodziewałam.I dobrze ,po raz kolejny mnie zaskoczyłaś .Wiesz co sądzę o rozdziale ,opowiadaniu tym jak i reszcie więc nie zdziwi cię to jak po raz kolejny napisze ,że straaaaaasznie mi się podoba .Do następnego ,oby jak najszybciej <3

    OdpowiedzUsuń
  3. KOCHAM CIĘ . <3
    Dopiero niedawno zaczęłam czytać to popowiadanie <3
    SIostra mi je poleciła :) Dziękuję Tobie bardzo Patrycha .;)

    OdpowiedzUsuń
  4. genialnie!!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń