środa, 14 listopada 2012

{8} Rozdział ósmy.

Jego spojrzenie było figlarne, czułe, pełne pragnienia.. Te jego przejrzyste oczy, szeroko otwarte. Pełne czegoś, czego pewnie nigdy nie zrozumiem.
Wczorajsza rozmowa z Zayn'em wywołała u mnie przeróżna uczucia, choć najbardziej dziwiło mnie to jak bardzo swobodnie z nim rozmawiałam. Jeszcze nigdy, w takim krótkim czasie nie otworzyłam się na faceta. Nie wiem co o tym myśleć...
Babcia z samego rana wygoniła mnie z psami na spacer, a sama zajęła się robieniem śniadania. Może to i dobrze, bo ja czasami w kuchni jestem jak istna katastrofa rozwalająca wszystko na około. No cóż, nie wszystkie stereotypy się u mnie sprawdzają. Biegałam za tymi dwoma urwisami, które biegały dosłownie wszystkimi ulicami w pobliżu domu babci i rozmyślałam nad Malikem. Nadal. Nie wiem dlaczego tak uporczywie siedział w mojej głowie, lecz to stawało się nie tyle co uporczywe, a odrobinę przyjemne. To uczucie, kiedy facet zajmuje twoje myśli jest dobre. Tylko nie wiem do czego to wszystko dążyło. Przecież ja niczego od nikogo nie oczekuje, a w szczególności: współczucia, litości. Jestem samodzielna, samowystarczalna i niech tak zostanie. Mam nadzieję, że będzie to trwało jak najdłużej. A wyrzucenie z myśli Mulata nie będzie chyba takie trudne, nie? Nawet nie wiecie jak bardzo się myliłam w tym momencie.
 

Cały, dosłownie cały dzień siedziałam z głową w chmurach, mając w myślach tego pajaca, który tak znienacka pojawił się w moim życiu. Cały czas nawiedzały mnie myśli typu: do czego ci to wszystko? po co ciągniesz tą znajomość jak dobrze wiesz, że to tylko przejściowe? po co pakujesz się w coś, czego nawet nie potrafisz nazwać?! Tak właśnie jest. Nie potrafię nazwać tego co zaczęło się tworzyć pomiędzy nami. Koleżeństwo? Być może, lecz jak na nie to wie o mnie za dużo. Przyjaciele? Zbyt poważna nazwa jak na taką znajomość, o której sądzę, że skończy się po miesiącu. Jestem pesymistyczna, ale i jestem realistką. Bądźmy szczery! Żaden facet nie interesuje się pyskatą, wredną, przeciętnie ładną dziewczyną, która sama go odtrącała. Bezsens, ale co z tym zrobić.
Tak jak wczorajszego wieczoru czekałam na Zayn'a na Skype. Tak, znów czekałam by z nim porozmawiać. Można powiedzieć, że powoli uzależniam się do wyżalania się i to właśnie jemu. Na moje szczęście nie protestuje tylko uważnie słucha, co rusz mi coś doradzając. Z czasem jak nasza rozmowa trwała ja także dowiedziałam się trochę o tym przystojnym Mulacie.. ups, bez przystojnego. To były tylko moje miłe myśli! Kłócąc się z własnymi myślami - jak to bardzo psychicznie brzmi - na ekranie mojego laptopa pojawił się komunikat, że Zayn Malik chce nawiązać ze mną rozmowę. Usadowiłam się wygodniej na łóżku, podkładając poduszkę pod plecy i odebrałam połączenie, czekając aż jego kamerka się porządnie załaduje i na moim ekranie pojawi się jego postać.
- Cześć. - jego lekko zachrypnięty głos rozbrzmiał w słuchawkach, które miałam na uszach. Nie chciałam, aby babcia słyszała dosłownie wszystko i tak już się wypytuje po wczorajszej rozmowie jak mi weszła do pokoju. To jest naprawdę uciążliwe.
- Cześć. - uśmiechnęłam się do niego nieznacznie. - Czyżbyś był chory?
- Chyba tak. - odkaszlnął i zaśmiał się. - Wczoraj chłopakom zachciało się grać mecz piłki nożnej jak padało.
- A ty nie mogłeś im odmówić. - podsunęłam.
- Dokładnie. - uśmiechnął się i przeczesał dłonią włosy. - Ale nie żałuje. Teraz będziesz się o mnie martwić.
- Kpisz sobie? - spytałam nie dowierzając, że powiedział takie coś.
- Gdybyś widziała tylko swoja minę! - zaśmiał się donośnie, a ja jego śmiechu mogłabym słuchać długo, serio.
- Jesteś okropny. - założyłam ręce na piersi.
- Ale i tak ze mną rozmawiasz. - wytknął mi, przystawiając wskazujący palec do kamerki.
- Niestety - wywróciłam oczyma - myślałam o tobie dzisiaj...
- Co? - spytał tak jakby podekscytowany, nie dając mi nawet dokończyć.
- Myślałam dzisiaj o tobie i o twoich znajomych, których nie miałam okazji jeszcze poznać, a tak wiele się o nich nasłuchałam. - wzruszyłam ramionami jakby to było normalne, choć jego reakcja na to zdanie była zaskakująca.
- Żaden problem. Przyjedź do mnie do poznasz ich wszystkich. Całą piątkę, tych najlepszych. Poczynając od tego najspokojniejszego kończąc na moim rozchwianym psychicznie kuzynie.
- Bradford chyba nie jest po drodze. I nie opłaca mi się jechać na jeden dzień, by poznać twoich kumpli. Równie dobrze mogłabym...
- To zostaniesz na dłużej. - znów wciął mi się w słowo.
- Zayn...- jęknęłam. Nie znałam go na tyle, lecz w jakiś sposób mu ufałam i to chyba aż za bardzo.
- Nie proponuje ci niczego złego, Emma. - przysunął się bliżej swojego laptopa, tak, że mogłam podziwiać jego twarz z bliższej odległości. - Chcę po prostu twoich odwiedzin u mnie, a przy okazji poznasz resztę, której tak nawiasem mówią jeszcze o tobie zbyt wiele nie mówiłem.
- Ukrywasz mnie przed światem jak dziwadło z cyrku? - zaśmiałam się widząc jego minę.
- Coś w tym stylu - wzruszył ramionami.- Wolałbym mieć cię teraz tylko dla siebie, bo jak poznasz tamtych idiotów, to o mnie zapomnisz.
I w tym momencie miałam ochotę walnąć mu w tą nieco murzyńską buźkę - jak to ujęła moja babcia wczoraj - i powiedzieć, że będę z nim utrzymywać kontakt dopóki sama nie zrezygnuje ze znania jego osoby. Powstrzymałam się i dobrze zrobiłam!
- Malik, mamy pizze, złaź! - wrzask rozległ się w domu Zayn'a. - Zaaraz! - odkrzyknął.
- Smacznego. - uśmiechnęłam się do niego.
- Jutro zadzwonię, do zobaczenia. - pomachał mi i rozłączył się, a ja miałam ochotę krzyknąć, aby został i ze mną porozmawiał godzinę, dwie ewentualnie siedem.
Ze mną coś było teraz najwidoczniej nie tak. Zmieniałam się diametralnie w stosunku do niego i miałam ochotę na spędzania na rozmowie z nim jak najwięcej czasu. Chyba zaczynam nawet go lubię, ale to tylko i wyłącznie zaczynające się koleżeństwo, serio. Z westchnieniem zamknęłam laptopa i ubierając się w cieplejszą bluzę wyszłam z pokoju, a następnie z domu. Babcia przyzwyczaiła się do moich wieczornych spacerów. Lubiłam pochodzić pod koniec dnia dobrze znanymi ulicami i porozmyślać nad wszystkim. Teraz w głowie miałam dwie główne myśli. On - mężczyzna, którego straciła, ojciec którego kochałam; i ten drugi On - facet, który zaczyna coraz bardziej uczestniczyć w moim życiu, Zayn. 

Przysiadłam na schodkach sklepu zaraz obok warzywniaka i zagłębiłam się w myślach, które całkowicie mnie pochłonęły. Wciągnęły w swoją otchłań, a ja sama temu uległam myśląc o nich. 
Podsumowując prawie, że dwu godzinne siedzenie wywnioskowałam parę spraw, a mianowicie:
a) tęsknie za tatą jeszcze bardziej niż wcześniej, choć staram się o tym tyle nie mówić,
b) chłopak, którego znam wprawdzie niewiele zamieszkał w mojej głowie, jeszcze sama nie wiem jako kto,
c) chyba zdecyduje się odwiedzić Zayn'a, może będzie do jedna z tych decyzji, których nie będę żałować.
Pożyjemy - zobaczymy.
 

Chciałabym móc zobaczyć go w moich drzwiach tak jak wtedy z tym łobuzerskim uśmiechem na ustach i nonszalanckiej pozycji - z taką myślą zasnęłam wtulona w miękką poduszkę i otulona szczelnie pościelą.

Następny dzień przyniósł ładną pogodę, pyszne śniadanie i przesłuchanie babci. W sumie to nic nowego. Kończyłam jeść grzankę z serem, kiedy przysiadła się do mnie z tym pytającym wyrazem twarzy. Wiedziałam, że ją coś nurtowało i mogłam w tym momencie się założyć o moją prawą ręką, że chodzi o wczorajszą rozmowę na Skype, którą zapewne też 'przypadkowo' usłyszała.
- Słucham? - spytałam połykając ostatni kęs grzanki i popijając go sokiem.
- To ja cię słucham, Emi - nigdy nie lubiłam jak tak do mnie mówiła - Usłyszałam wczoraj, że chcesz jechać do Bradford.
- Nie wiem...
- Ale nie przerywaj mi - podniosła się z krzesła i podeszła do blatu - jeśli jedziesz do Malików to jedź. Możesz nawet dzisiaj, bo ten ich syn to złote dziecko.
- Skąd ty ich znasz? - zdziwiło mnie to, serio i to konkretnie.
- W końcu to byli znajomi twojego ojca, nie ma co się dziwić.
Przytaknęłam i teraz na poważnie rozważałam opcje odwiedzenia chłopaka. Może jednak to będzie dobre, nie tyle co dla mnie, a dla niego. Chciał mnie poznać i będzie miał do tego okazję, a ja w końcu zyskam jakiś nowych i mam nadzieję, że normalnych znajomych.
- Może pojadę jutro. - ucięłam rozmowę i wszyłam z kuchni wołając psy. Musiałam zadzwonić do mamy.



_______________________________
Coś nowego? Tak. Coś lepszego? Nie sądzę.
Witam was nowym rozdziałem, którego sama nie potrafię nazwać. Nie podoba mi się ;x
Czytasz? = Proszę zostaw opinię. 
Anonimki proszę o podpisywanie się. 
Pozdrawiam Nathalie. ;3

3 komentarze:

  1. Wybacz za komentowanie w kratkę, ale nie mam ostatnio zbytnio czasu na cokolwiek. ;/ Szkoła, egzaminy próbne, olimpiady, etc. -.- Mniejsza z tym. Wiesz, jak Ci zazdroszczę talentu? Piszesz naprawdę fenomenalnie. *.* Podoba mi się to, że Emma zmieniła nieco swoje nastawienie do Zayna. Że nie jest już dla niego taka oschła, co miało miejsce we wcześniejszych rozdziałach. Podoba mi się, że ona po prostu sobie analizuje, co naprawdę czuje do Malika i jakie są ich relacje, a nie od razu stwierdza, iż się zakochała. Nie uważasz, iż byłoby to nazbyt proste, a wręcz banalne? Naprawdę, cieszę się, że Twoja historia zasadniczo różni się od innych. Wiesz, Zayn jest taki słodki w Twoim opowiadaniu. Nie zrobiłaś z niego typowego bad boya, a wykreowałaś wspaniałą postać, za co jestem Ci naprawdę wdzięczna. Przecież właśnie oto chodzi w fikcji literackiej - żeby kreować postać według własnego pomysłu, uznania, co wychodzi Ci niesamowicie. Podoba mi się, że Em nie jest do końca zdecydowana, czy pojedzie do Bradford. Przecież, gdyby od razu zdecydowała, że pojedzie, byłoby to trochę tak, jakby przyznała się, iż coś do niego czuje, a tak naprawdę nie jest co do tego pewna. Wiesz, mogę zaliczyć Twojego bloga do jednego z najlepszych, jakie czytałam. ;* Serio, jest genialny. Fabuła na pierwszy rzut oka może się wydawać bardzo podobna do tej na wielu innych blogach, jednak gdy się wczyta w cały tekst i wczuje w losy głównej bohaterki, można dostrzec diametralne różnice. Naprawdę, gratuluję, że umiesz tak pięknie pisać i wprowadzić czytelnika w swój magiczny świat. Z niecierpliwością czekam na rozdział kolejny i życzę weny. ♥

    OdpowiedzUsuń
  2. Napisałam taki cudowny komentarz i przed samym dodaniem mi się skasował ,grr nie wierzę .
    No więc zacznę od początku ,znowu.
    Po raz kolejny zadam ci podstawowe pytanie. Jak to ci sioę nie podoba ? Czy zdajesz sobie sprawę ze znaczenia tych słów ? Tu można napisać tylko tyle : Cudowny ,fenomenalny ,nieziemski ,idealny ,najlepszy ,słodki ,powodujący uśmiech i wiele emocji ,etc .Nie wiem czy wymieniać dalej ? Tak czy inaczej czekam na dzień kiedy określisz tak jeden ze swoich niesamowitych rozdziałów .Generalnie to owy rozdział ,twoje opowiadanie ,twoje wszystkie dotychczasowe blogi i ty sama to najlepsze co mnie w życiu spotkało .
    + Chce już szybko Zayna i Emmę ,są przesłodcy i czytać o nich to sama przyjemność .
    Piiiiiiisz kochanie <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Boże , czytając kolejne rozdziały zawsze czytam je z uśmiechem (przeważnie jeśli chodzi o Zayna i Emmę ) . Kocham tą parę (jeszcze kolegów):( Ale nie miałabym nic przeciwko jakby zostali parą (i to szybko ) :D. Pamiętaj że masz TALENT dziewczyno i nie zmarnuj go . !!!!!!!! <3 :***

    OdpowiedzUsuń