niedziela, 18 listopada 2012

{10} Rozdział dziesiąty.

Ten chłopak powoli zaczął mnie drażnić. Jest moim kumplem i ogólnie nic do niego nie mam, ale aż takie odnoszenie się ze swoim zakochaniem mnie irytuje. Eleanor mieszka u nas od trzech dni, a Tomlinosn przez ten czas udostępnia jej swój pokój i śpi z biednym Harry'm, który narzeka na niego, że się strasznie wierci w łóżku. Ktoś musi być pokrzywdzony w tej sytuacji i teraz serio współczuję młodemu. Również od trzech dni nie mam zbyt dobrego kontaktu z Emmą. Zazwyczaj mijamy się na Skype, a jedna rozmowa z nią przez telefon nie jest zadowalająca. Chciałbym rozmawiać z nią więcej, częściej i dłużej. Sam nie wiem skąd bierze mi się ta chęć słyszenia jej głosu, lecz muszę przyznać, że jest to przyjemne. Co rusz powierzam jej swoje tajemnice, opowiadam o czymś, czego nikt nigdy nie słyszał. Po prostu zwierzam jej się i wiem, że ona ufa mi coraz bardziej. Otwiera się przede mną za każdym razem coraz bardziej. Naprawdę cieszę się z tego, a w myślach nazywam ją swoją odnalezioną przyjaciółką.
Zszedłem do kuchni, w której siedzieli prawie wszyscy. Eleanor stała przy wysepce popijając chyba kawę, z ulubionego kubka Louis'a. No chłopak to się chyba serio tak porządnie zakochał, ale to dobrze. Chociaż on będzie usidlony przez dziewczynę z naszej szóstki. Niall siedział na krześle przewracając strony magazynu sportowego. Liam jadł kanapki, leżące przed nim na talerzu. 
- Cześć. - przywitałem się z nimi. 
- Szybko dzisiaj wstałeś. - zauważył Niall, unosząc wzrok znad lektury.
- Jakbyś nie mógł spać tak jak ja, to byś się nie dziwił. - odparłem. 
Z dzbanka stojącego na stole, nalałem soku pomarańczowego do pustej szklanki. Poczęstowałem się kanapą od Liam'a i siedziałem w ciszy. Rozmyślałem nad tym, jakby dostać się teraz do Wolverhampton i porozmawiać z Ems. Może to głupie, ale odczuwałem tęsknotę za nią, która chyba rosła.
- Zayn. - Niall uderzył mnie w głowę zwiniętym magazynem.
- Oddam ci.- zastrzegłem, mając zamiar wstać i uderzyć tego farbowanego blondyna. Stałem się jakiś nerwowy, a to oznacza: bark denerwowanie mnie przez chłopaków, jeśli nie chcą oberwać.
- Nieważne. - Eleanor machnęła na to ręką. - Pytaliśmy się ciebie, czy nie miałbyś ochoty na wypad nad jezioro.
Wzruszyłem jedynie ramionami. - Zobaczę.
Wsadziłem brudne naczynia do zmywarki i zabierając paczkę papierosów wyszedłem z domu. Ostatnimi czasy, znów zacząłem częściej popalać. I nawet nie wiem od czego mi się to wzięło. Zaciągnąłem się dymem papierosowym i odetchnąłem, opierając się plecami o ścianę domu. Wyrzuciłem peta do popielniczki stojącej na parapecie. Wyciągnąłem telefon z kieszeni patrząc na godzinę. 10.03. Mógłbym zadzwonić do Emmy, lecz nie wiem czy śpi lub może jest zajęta. Zrezygnowany schowałem go do kieszeni i wszedłem do domu. W czasie kiedy dotleniałem się na zewnątrz Louis wraz z Els zdążyli wyjść, a Niall przenieść się do salonu z jakimś napojem energetyzującym. Liam pewnie był u siebie, a Harry jeszcze spał. Udałem się do swojego pokoju z zamiarem ubrania się w coś luźniejszego. Szare dresy ze ściągaczami w kostkach i biały, zwykły t-shirt były najodpowiedniejsze. Dziesięć minut później z telefonem w kieszeni i podłączonymi do niego słuchawkami biegłem ulicami Bradford do parku, który od zawsze kojarzył mi się z moim dzieciństwem. To w nim przeżyłem pierwsze upadki na rowerze, spotkanie z kolegami ze swojego rocznika czy niezbyt udane randki z dziewczynami. Biegnąć przed siebie z muzyką, która nierozłącznie mi towarzyszyła znów do moich myśli wkradła się Emma. To chyba nieuniknione. Siedzi w mojej głowie naprawdę często.

Gdy wróciłem do domu myślałem, że nie ma w nim nikogo. Jednak moje ukochane towarzystwo siedziało na dworze przy plastikowym stoliku. Poszedłem wziąć tylko szybki prysznic i przebrać się w coś w czym nie będzie mi gorąco i nie będzie to na pewno przepocone. Odświeżony i w nieco lepszym humorze niż rano zszedłem do reszty, która śmiała się chyba z jakiegoś żartu Liam'a. Chłopak ostatnio się zmienił. Dziewczyna zostawiła go po rocznym związku z racji tego, że nie widzi z nim przyszłości. Beznadzieja totalna. Payne niestety jest bardzo uczuciowy i trudno mu było się po tym pozbierać, zresztą Alice nie było go warta. Była pustą dziewczyną, w której on był cholernie zakochany.
- Kto to do nas przyszedł. - zawołał Harry w moim kierunku trzymając w rękę piwo.
- A kto to się za nas najebał. - zaśmiałem się, a za mną reszta. Młody miał niestety słabą głowę, a tak częste picie w jego przypadku pogarszało wiecznie jego stan.
- Gdzie byłeś tyle czasu? - spytał Niall, z nogami położonymi na drugim krześle.
- Biegałem. - zwaliłem jego nogi i sam tam usiadłem.
- Chyba próbowałem zająć czymś myśli. - wtrącił się Louis.
- To moja wina, że tęsknie? - spytałem bez ogródek.
- Nie, twoją winą jest to, że nic z tym nie robisz.
Świetnie.


_._._

Wiedziałam, że się zgubię, wiedziałam! Krążyłam jak ten ostatni debil po Bradford. Miałam podany adres, który zapisałam sobie na kartce, a i tak nie potrafiłam trafić tam bez większych problemów. Zdenerwowana zatrzymałam się na stacji benzynowej tankując samochód. Płacąc przy okazji zapytałam się jak dojechałam tam gdzie chciałem od dobrej godziny. I co się okazało? Że przejeżdżałam przez tą ulicę chyba z trzy razy. Brawo Emma, jesteś mistrzem! Ponownie wsiadłam po samochodu i ruszyłam by dotrzeć w końcu na miejsce. Tym razem wszystko poszło dobrze i dziesięć minut później stałam samochodem przed odpowiednim domem. Wysiadłam z samochodu i zamknęłam go, chowając kluczyki do torebki. Jeszcze raz dla pewności sprawdziłam adres, który miałam zapisany i wszystko się zgadzało. Byłam tylko ciekawa czy otworzy mi on, czy któraś osoba z nim mieszkająca. Weszłam na podwórko przez metalową bramkę. Chyba się denerwowałam. Niby mnie zapraszał, lecz odmówiłam tak jakby za pierwszym razem. Zadzwoniłam do drzwi, lecz nikt mi nie otworzył. Zapukałam, lecz także nikt nie pojawił się przede mną. Słysząc teraz śmiech za domem postanowiłam sprawdzić czy przypadkiem Zayn nie siedzi tam. Z każdym kolejnym krokiem słyszałam śpiew.

Lately I found myself thinking
Been dreaming about you a lot
And up in my head I’m your boyfriend
But that’s one thing you’ve already got

Jakiś chłopak miał naprawdę świetny głos.

He drives to school every morning
While I walk alone in the rain
He’d kill me without any warning
If he took a look in my brain

Chrypka słyszalna w jego głosie była przyjemna dla ucha.

Would he say he’s in L-O-V-E?
Well if it was me I would
Would he hold you when you’re feeling low
Baby you should know that I would

  
Zayn, Boże Zayn. Słysząc jego głos i to w takiej piosence mogłabym słuchać go wiecznie. Był idealny jak śpiewał.

Would he say he’s in L-O-V-E?
Well if it was me I would
Would he hold you when you’re feeling low
Baby you should know that I would

Chłopcy zaczęli śpiewać razem. 

Back in my head we were kissing
I thought things were going alright
With a sign on my back saying ‘kick me’
Reality ruined my life

  
Muszę przyznać, że głos tego chłopaka również mi się spodobał. Byli świetni.

Feels like I’m constantly playing
A game that I’m destined to lose
Cause I can’t compete with your boyfriend
He’s got 27 tattoos

Kolejny chłopak z kolekcji śpiewał swoją zwrotkę.

Would he say he’s in L-O-V-E?
Well if it was me I would
Would he hold you when you’re feeling low
Baby you should know that I would

 
Zayn chyba śpiewałby dalej, gdyby nie kogoś śmiech. Wraz z nim zaczęli śmiać się wszyscy.
- Jesteście świetni. - usłyszałam głos jakiejś dziewczyny i wyszłam zza rogu domu. 
Siedzieli przy stoliku. Blondyn z gitarą na kolanach. Dwóch chłopaków chyba o kolorze włosów ciemny blond, z daleka nie było widać. Ładna dziewczyna, która była chyba tą, która przyjechała do znajomego Zayn'a. Chłopak z lokami, który siedział rozłożony na dwóch krzesłach i on. Zayn, z głową opartą o krzesło i patrzący w niebo. Miło było znów go zobaczyć.

_._._
Śpiewaliśmy z chłopakami jedną z naszych piosenek. Napisaliśmy ją po tym Liam rozstał się z Alice. Teraz często mieliśmy wenę na piosenki o miłości. Tekściarze to może z nas żadni, ale śpiewać chyba potrafimy. Już nie raz występowaliśmy przed dość liczną publicznością w Bradford. Nasz zespół, który stworzyliśmy wprawdzie z nudów istnieje już około półtora roku. Śpiewamy głównie na imprezach u znajomych czy całkowicie obcych ludzi. Śpiewamy swoje utwory, a także najbardziej popularne popowe piosenki. Wychodzi nam to całkiem. 
Oparłem głowę i oparcie krzesła i kolejny raz tego dnia zamyśliłem się. Jestem ciekaw co robi teraz Emma. 
- Malik. - Els klepnęła mnie w kolana. Mozolnie podniosłem wzrok i dosłownie mnie zamurowało. Emma stała na moim podwórku, chyba nie wiedząc jak się zachować. Podniosłem się raptownie z krzesła i widząc ciekawskie spojrzenia reszty ruszyłem w stronę dziewczyny. Boże, ona naprawdę tu jest. Z każdym krokiem w jej stronę, uśmiech na mojej twarzy się powiększał. Stojąc przed nią rozłożyłem tylko ramiona czekając, aż przytuli się do mnie. Najpierw dziwnie na mnie spojrzała, później jednak trzymałem jej kruche ciało w ramionach. Czułem się dobrze, czułem się szczęśliwy.
- Cześć, Ems.
- Cześć, Zi.
Zaśmiałem się w jej włosy, po tym jak mnie nazwała.
- Zrobiłaś się uczuciowa. - wytknąłem jej, jak już się odsunęła.
- Wole to niż duszenie mnie bez powodu - wytknęła mi.
Brakowało mi jej, serio. Przyjaciółka jest na swoim miejscu - pomyślałem i zaprowadziłem ją do reszty.
- Emma, to są: Niall, Liam, Louis, Harry i przyszła dziewczyna Lou - Eleanor. To jest Emma.
- Miło mi. - Niall od razu uściskał dziewczynę.
- Mi również. - uśmiech błąkał się na ustach. Cieszyłem się z tego.
Przywitała się z prawie każdym. Na końcu podeszła do Liam'a i nie odezwała się ani słowem. Patrzyła na niego, jakby zaszklonymi oczyma. Coś tu nie gra.
- Chudy. - zwróciła się do niego.
- Mimi. - odezwał się do niej, a po chwili już tkwiła w jego objęciach. I w tym momencie poczułem się źle. Znają się i to chyba długo, a żadne mi o sobie wzajemnie nie opowiadało. Teraz tylko czekać, aż Payne zabierze mi osobę, która dopiero co się przede mną otworzyła, i której ja ta długo szukałem.


Od autorki:
Cóż ja mogę tu napisać? Rozdział o wiele dłuższy od poprzednich i moim zdaniem też lepszy, lecz ocenę pozostawiam wam. Mam nadzieję, że przypadnie wam do gustu i skomentujecie. Jeśli jednak tak by się nie stało, proszę o negatywne opinie, bym wiedziała co poprawić w swoim opowiadaniu.
Bardzo chciałabym podziękować Viper ;* :
Jesteś świetną pisarką, która zainteresowała się takim opowiadaniem jak moim. Dziękuję Ci za to, ogromnie. Twoje komentarze napędzają mnie do pisania. Również Twoja opinia jest dla mnie ważna. Znasz się na tym co robisz i dziękuję za te wszystkie miłe słowa w komentarzach. Dziękuję. ;3

Do następnego. ;*

3 komentarze:

  1. O matko to jest świetne czekam na nastepne ;)Patii

    OdpowiedzUsuń
  2. Jezu jakie to piękne .Trochę szkoda mi Zayna i jego wątpliwości co do tego ,że mógłby przestać interesować dziewczynę .Chcę mi się płakać ,w czułam sie w ten rozdział jak w żaden inny .Na prawdę mam wielką nadzieje ,że Zaynowi i Emmie się uda ,że może między nią a Liamem będzie tylko i wyłącznie przyjaźń ..

    OdpowiedzUsuń
  3. Jej, nawet nie wiesz, jak mi się chce płakać po tej końcówce. Cały rozdział zapowiadał się tak pięknie i obiecująco, a ostatnie wersy przyniosły coś dziwnego, czego nie mogę określić. Widać, iż Emma jest dla Malika ważną osobą, a to, że odnalazła przyjaciela, chyba niezbyt mu pomoże. Mam złe przeczucie, iż oddalą się od siebie za sprawą Liama. Jednak mam cichutką nadzieję, że są to tylko nic nieznaczące spekulacje, które się nie spełnią. Bardzo mi się podoba to, jak opisywałaś odczucia Zayna. Perspektywa Ems również była cudowna, jednak w tą Malika jakoś lepiej się wczułam. Chyba wywołane jest to tym, iż znam punkt widzenia Emmy i niektóre sformułowania nie są zaskoczeniem, a Zayna dopiero poznaję; uczę się jego toku myślenia. Oczywiście, nie chodzi mi o to, że masz skończyć pisać z perspektywy Emmy. Jedynie cieszy mnie to, że dajesz nam poznać też drugiego głównego bohatera. Jego myśli, nad wyraz dojrzałe, są przepełnione uczuciami, które u Ciebie odgrywają jedną z najważniejszych ról. Wiesz za co jeszcze kocham Twój blog? Za to, iż nie skupiasz się jedynie na dialogach, a opisujesz wszystko dokładnie. Możesz uznać mnie za dziwną osobę, jednak wolę, gdy w historiach dialogi są jedynie uzupełnieniem tekstu, a nie go tworzą. Czyli dokładnie tak, jak to jest u Ciebie. Jeszcze jedno mi strasznie przypadło do gustu. A mianowicie to, że wplatasz myśli bądź odczucia pomiędzy wypowiedzi. Dzięki temu można lepiej poznać i zrozumieć bohatera. Naprawdę, fenomenalnie. Chyba będę musiała Ci podziękować za podziękowanie. Brzmi to dziwnie, jednak czuję potrzebę zrobienia tego. Cieszę się, iż tak na Ciebie wpływam. Że moja opinia jest dla Ciebie ważna, choć są to tylko słowa, które wypływają z moich myśli i serca. Mogę Ci uczciwie przyznać, iż zawsze w komentarzach piszę prawdę, więc nie musisz się martwić, że kiedykolwiek Cię skłamię. Nie potrafiłabym tak. Tak samo, nie mogłabym napisać krótkiego komentarza. Po prostu tak nie potrafię. Dziękuję za postrzeganie mnie w taki sposób. xx Z niecierpliwością czekam na rozdział kolejny i życzę weny. ;* Pisz i nigdy nie przestawaj, ponieważ naprawdę masz ogromny talent, który małymi kroczkami wydostaje się na wolność. <3

    OdpowiedzUsuń