czwartek, 27 grudnia 2012

(28) Rozdział dwudziesty ósmy.

Czasami zastanawiam się dlaczego życie daje mi tak w kość? Dlaczego to zawsze ja dostaję po dupie, kiedy każdy inny zakłamany człowiek cieszy się szczęściem? Życie to nie bajka i doskonale o tym wiem. To nie tak, że nie chciałabym, aby tak było, bo bardzo tego pragnę, lecz to po prostu nierealne. Życie to życie i jest cholernie brutalne w niektórych momentach, ale tak już musi być. Musimy cierpieć, bo nawet jeśli bylibyśmy cały czas szczęśliwi i wszystko szło by po naszej myśli to nawet to by nam się znudziło, przejadłoby się. Właśnie dlatego nie wierzę w happy endy! Nie ma czegoś takiego, a jeżeli jednak są owe to nie w moim życiu, z pewnością nie. Właśnie dlatego nie mam zamiaru wysłuchiwać żadnego kazania ani mowy obronnej wypływającej z ust Malika, która będzie mi mówić jak on bardzo żałuje i jak to cholernie tego nie chciał. Nie! Jakby nie chciał to by tego nie zrobił, a takie żałowanie na pokaz to tylko ściema i udawana pokora. Przejechałam się niejednokrotnie na takich ludziach, więc to i owo już wiem.
- Nad czym się tak zastanawiasz? - spytał Liam wchodząc do naszej nowej kuchni, w której stałam.
- Że życie to jednak nie bajki Disneya, Chudy, mimo wszystko każdy chce w takiej żyć. - westchnęłam spoglądając na niego. Miał wyraz twarzy nie do rozszyfrowania. - No co?
- Nie lubię, gdy się zadręczasz. Daj sobie spokój z facetem, który...
- Liam! - Harry dołączył do nas od razu drąc się na przyjaciela. - Tym jej nie pomożesz.
Skarcił go uderzając w tył głowy; Liam jęknął, a ja szczerze się uśmiechnęłam. Tego właśnie mi potrzeba! Ich i świętego spokoju bez Zayn'a.
- Co mamy na śniadanie? - spytał całując mnie w czoło.
- Co tylko sobie życzysz, ale jak pójdziesz do sklepu. - zaśmiałam się widząc jego błagalną minę. I takim oto sposobem wylądowaliśmy w knajpce na rogu czekając na pyszne śniadanie.
- Wiecie co? - Harry nagle się ożywił. - Przecież za niedługo Wigilia!
- Zostało jeszcze kilka tygodni. - skomentował Li popijając parującą, gorzką i w dodatku czarną jak smoła kawę.
- Ale przecież do nowego domu musimy kupić wszystko. Choinkę, ozdoby, jakieś łańcuchy lampek na dwór...
- Przystopuj kochany, ze wszystkim zdążymy, ale jeszcze nie pora na to. - wyjrzałam za okno, przy którym siedzieliśmy i pożałowałam tego bardzo. Szybkim, miarowym krokiem w skórzanej kurtce podążał Malik. Szedł wpatrzony gdzieś przed siebie. Na jego widok moje serce, choć w kilku kawałkach, załomotało szybciej, a Harry, który na mnie dziwnie spojrzał wydawał się to usłyszeć. Patrzyłam na jego sylwetkę z utęsknieniem, ale także z nienawiścią, która jednak zwyciężała w tej zażartej walce nie mającej końca. Sprzeczności buzowały w moim umyśle, w moim sercu i zesztywniałym ciele, a mój wzrok ciągle spoczywał na nim. Mimo, że nie chciałam go widzieć, chciałam na niego patrzeć. W pewnym momencie raptownie się zatrzymał i z zakłopotaniem rozejrzał w około. Lustrował wzrokiem wszystko co go otaczało, aż jego piękne ciemne oczy spoczęły na owej knajpce, w której się znajdowaliśmy, a następnie na mnie. Dostrzegł mnie wśród tylu osób tu siedzących i ruszył w naszym kierunku. Wiedziałam, że prędzej czy później dojdzie do naszego kolejnego spotkania, więc muszę stawić temu czoła. Pod czujnym okiem przyjaciół wstałam z krzesła i ubrawszy kurtkę wyszłam z knajpki by stanąć przed Zayn'em, który wcale się tego nie spodziewał.
- Porozmawiamy? - spytał stając bliżej.
- Właśnie po to wyszłam. - oznajmiłam powoli ruszając przed siebie. Przez jakiś czas nie mówiliśmy nic, tkwiliśmy w ciszy, która ciążyła ogromnie, a żadne z nas nie widziało co powiedzieć, jak powiedzieć.
- Posłuchaj Zayn. - powiedziałam stając przed nim. Pochylił głowę tak jak wtedy, kiedy całował mnie w czoło. Odsunęłam się nieznacznie. - Może postąpiłam zbyt pochopnie, może nie powinnam się wyprowadzać, ale jednak to zrobiłam. Jak nie teraz, to później i tak by się to stało. Zresztą Perrie...
- Ems, kocham cię.
- Wiem, Zayn i ja nadal darzę cię tym uczuciem i wcale ono nie zmalało. Właśnie dlatego odsunęłam się. Odeszłam w cień, by dać ci przestrzeń na nową miłość, na czas beze mnie.
- Przecież...
- Daj mi skończyć. - powiedziałam kładąc palec na jego ustach, które jeszcze niedawno tak zachłannie mnie całowały. - Pragnę mieć cię obok, ale nie tak jak teraz. Chcę wiedzieć, że jesteś, ale nie ze mną. Chcę zwrócić się do ciebie, a nie być z tobą. Chcę mieć cię jednocześnie i odtrącać. Zrozum, że to wszytko co zaczęło się kilkanaście miesięcy temu właśnie dzisiaj się kończy.
- Nadal jesteś dla mnie najważniejsza. - powiedział łapiąc moją twarz w dłonie. 
- A ty zawsze będziesz w moim sercu. - pochylił się nade mną i nasze usta złączyły się w naszym ostatnim pocałunku. Ostatnią oznaką czułości, miłości, która istnieje między nami. - Kocham cię. - powiedziałam odchodząc.

Strata boli ze względu na wszystko, ale jeśli robisz coś w słusznej sprawie robisz to dobrze. Mimo, że Zayn to człowiek, który jako pierwszy pokazał mi na czym polega prawdziwa miłość, już nigdy nie otrzyma takiego zaufania jak Liam czy Harry, którzy zawsze będą przy mnie.

8 komentarzy:

  1. No nieee. Malik idiota wszystko rozwalił ! Przecież
    oni byli wręcz idealną parą. Lubiłam ich jak byli we dwójkę. Mam nadzieję, że mulat nie podda się tak łatwo.. Ogólnie uwielbiam to jak piszesz. Czytam twoje dwa blogi i po prostu po każdym rozdziale czuję niedosyt i chcę czytać tego jeszcze więcej. Życzę więc tobie dużo weny przy pisaniu kolejnego rozdziału, na który mam nadzieję, że nie będę musiała długo czekać :)

    +Jeśli masz ochotę wpadnij do mnie na trzynasty rozdział z perspektywy Lucy, w którym młodsza siostra Bailey przeżywa trudne chwile, walcząc ze swoimi uczuciami.
    www.sweet-sounds-of-his-voice.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Chyba płaczę .No tak ,płaczę .Znowu .Jak zaczynałam czytac obiecałam sobie ,że nie będę i co ? Gówno . Ich miłośc była tak idealna ,dlaczego wszystko zawsze musi się jebac ,nie rozumiem tego .Nienawidzę życia .Niech się zacznie układac chociaż w tym opowiadaniu ,niech chociaż ona będzie szczęśliwa ,co ? Dodaj następny już .

    OdpowiedzUsuń
  3. świetne...
    Fajnie się to czytało i podoba mi się to trochę poplątane jak dla mnie myślenie głównej bohaterki.
    Jak znajdę chwile na pewno zagłębie się w poprzednie rozdziały.

    OdpowiedzUsuń
  4. Łza krąży mi w oku, zaraz spłynie równą kreską w dół, znacząc słoną drużkę. To trochę jak metafora. Robi się źle, potem jest ból, ale w końcu łzy wyschnął i wróci uśmiech.
    Nie jest prosto wybaczyć, tak się tylko mówi "wybacz"... Ale co po tym? Strasznie trudno odzyskać zaufanie, a zwłaszcza po zdradzie... To jest wręcz nieprawdopodobne... Przynajmniej w moim przekonaniu.
    Malik, zawaliłeś po całej linii! To było wielkie uczucie, które Ty zepsułeś. Kochała Cię, kocha i będzie Cię kochać. Ale czy Emm Ci wybaczy? To będzie niewyobrażalnie trudne zadanie - odbudować zaufanie- jeśli Ci się to w ogóle uda. Trzymam za Was kciuki. Emma i Zayn...
    Wzruszyłam się, o czym świadczy moje pierwsze zdanie w tym komentarzu.
    Czekam na nn i zapraszam do mnie.
    Twój Anonimek:D

    OdpowiedzUsuń
  5. Mam w oczach szklanki, nie wiem, co napisać i czuję, że ten komentarz nie będzie miał sensu. Siedzę na sofie, patrzę tępo w ekran laptopa i staram się ułożyć coś sensownego, jednak mi się to nie udaje. Nic nie pomaga. Boję się. Cholernie się boję, że to już koniec tego bloga. Czemu mam tak cholernie prawdziwe przeczucia?! Nie chcę wiedzieć, co się stanie. Nie mam ochoty czytać, że to koniec. Malik zawalił, a Emma mu nie wybaczyła. Też bym tego nie zrobiła na jej miejscu. On po prostu zniszczył wszystko, na co pracował tak długi czas. Rozwalił swój związek, pozbawił Ems poczucia bezpieczeństwa, lecz dalej potrafi się upierać, że ją kocha! Życie jest pełne paradoksów, a to jeden z nich. Zaufania tak łatwo nie można odbudować. Ba, nie da się tego zrobić. Można dać sobie jeszcze jedną szansę, ale nie będzie to powrót zaufania. Zawiodłeś, Zayn. Tak, to prawda, kochasz ją, a ona ciebie, lecz co to ma do rzeczy? Czasem lepiej pozwolić odejść osobie, którą się kocha tylko po to, aby miała ona lepiej. Tak właśnie robi Emma. Pozwala zacząć Malikowi nowe życie z osobą, którą naprawdę pokocha i jej nie zdradzi. Czasem cuda się zdarzają, to prawda, ale nie wszystko kończy się happy endem. Ludzie nie są idealni, popełniają błędy, a nawet na blogach nie może być zbyt wielu słodyczy. Ty jesteś fenomenem, bo w Twojej historii nie ma prawie w ogóle szczęścia. Pojawia się, a i owszem, ale tylko jako dodatek, co bardzo mi imponuje. Brakuje mi teraz blogów z prawdziwego zdarzenia. Takich, które ludzie piszą i mają na niego konkretny pomysł, a nie wymyślają przesłodzoną akcję na poczekaniu. Jesteś naprawdę genialna, to Ci muszę przyznać. Czekam na rozdział kolejny i mam nadzieję, że takowy się pojawi. Much love. xxx

    OdpowiedzUsuń
  6. Jeju jak ty cudnie piszesz. Mam nadzieję, że oni wrócą do siebie ! Czekam na nn. Życzę szybkiego pisania :) - Kasia ;>

    OdpowiedzUsuń
  7. Cudenko *.* ale oni musza byc razem!! (: zapraszam do siebie http://ifindyourlips.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  8. O boze to takie smutne a zarazem slodkie...
    Nie wiem co mam o tym myslec ale pidoba mi sie!
    Teraz oczekuje tylko na zwiazek Harrego z Em. Moze nie masz tego w planach ale fajnie by bylo gdyby Em znowu byla szczesliwa.
    No nic
    Czekam na nastepny!
    Iwona :*

    OdpowiedzUsuń