wtorek, 18 grudnia 2012

(25) Rozdział dwudziesty piąty

Od wczorajszego wieczoru nie opuszcza mnie myśl, że Zayn może coś przede mną ukrywać. Wnioski wysunięte przez przypadkowo podsłuchaną rozmowę czasami przyprawiają mnie o nieprzyjemne dreszcze. Mimo, że w mojej głowie buzuje milion myśli na temat tego wszystko to nadal nie potrafię ogarnąć tego w jedną, prostą, zrozumiałą, formułę. Istnieje jakaś Perrie, o której wczoraj usłyszałam pierwszy raz w życiu i coś mi się wydaje, że więcej nie chcę o niej słyszeć. Zayn natomiast pod moim bacznym i ciągle nie opuszczającym go spojrzeniem zachowuje się normalnie. W jego gestach nie widać paniki, zdenerwowania, jakby coś lub kogoś ukrywał. Wydaje mi się, że nie mam czego się obawiać, tylko moja chora wyobraźnia poszerza swoje dość obszerne horyzonty.
Siedząc na plastikowych krzesełkach na dworze Harry co rusz rzucał wściekłe spojrzenia w stronę mojego chłopaka, który albo tego nie widział albo nie chciał widzieć. Pokiwałam tylko głową i wstałam z kolan Malika, by zadzwonić do Els, która w sumie dawno się nie odzywała, a powinna, bo Lou czasami umiera z tęsknoty całując ekran laptopa, na którym nie raz ją widzimy podczas rozmowy przez Skype.
Wybrałam numer przyjaciółki i cierpliwie czekałam, aż odbierze i w końcu będę mogła porozmawiać z kimś to jednak nie jest płci męskiej.
- Ems! - krzyk Eleanor wyrwał mnie z zamyślenia.
- Stęskniłam się za tobą. - stwierdziłam siadając na bujanej huśtawce, w przeciwnym rogu ogrodu. - Co tam u ciebie słychać?
- Nienawidzę tu studiować! - jęknęła. - Mam ochotę rzucić to w cholerę i przyjechać do was. Brakuje mi Lou...
- Nie jesteście sobą jak przebywacie osobno. - powiedziałam patrząc na palącego Zayn'a, który także mi się przyglądał.
- Właśnie... dlatego chcę zrobić mu prezent urodzinowy i od nowego semestru przenieść się na uczelnię w Bradford.
- Zostały jeszcze dwa miesiące, a ty już planujesz mu prezenty, ale muszę przyznać, że to naprawdę fantastyczne posunięcie. Będę miała jaką babkę w odległości bliżej niż trzysta kilometrów, a i Louis będzie promieniał szczęściem i unosił się miłością do ciebie.
-Dlatego tak bardzo chcę do was wrócić. Tu jestem zdana na siebie i w dodatku samotność mnie przytłacza. - zamilkła na moment, a ja spoglądałam na ruchy Zayn'a. Rozmawiał o czymś z Harry'm lekko gestykulując dłońmi. Możliwe, że zaraz zaczną się kłócić. - Ale opowiadaj: jak u ciebie? Jak Zayn?
- Jest dobrze...
- Emma?
- Posłuchaj. Znasz jakąś Perrie? - spytałam, wiedząc, że już dłużej nie powstrzymam się do uniknięcia zadania tego pytania.
- Nie, a powinnam?
- Jeśli chciałabyś mi pomóc to tak.
- Ale co się dzieje? Kto to w ogóle jest? - dopytywała się.
- Najwidoczniej jakaś laska, która w jakiś sposób jest powiązana z moich chłopakiem. Chłopcy coś wczoraj o niej gadali, kiedy ja rzekomo spałam.
- Podsłuchiwałaś?
- Nie! Po prostu obudziłam się w złym momencie. - jęknęłam.
- Jeśli się czegoś dowiem, to z pewnością dam ci znać. - zadeklarowała się dziewczyna. - A teraz wybacz, Emi, ale nauka wzywa. Do usłyszenia!
- Trzymaj się, kujonko!

Mimo, że zaprzeczałam swoim chorym domysłom: kim może być ta cholerna Perrie?, najgorsze się ziściło. Wychodząc z domu do dzwoniącego do mnie Harry'ego, który czekał na mnie przy jednym ze sklepów odzieżowych ulicę dalej, zobaczyłam coś czego raczej nie chciałam widzieć, będąc dziewczyną Zayn'a Malika. Chłopak paląc kolejnego peta tego dnia obejmował ciasno blondynkę, która swoimi chuderlawymi rękoma ściskała go w pasie, mając dłonie pod jego kurtką. Dym, który znajdował się chwilę wcześniej w jego płucach wypuścił gdzieś nad głową uśmiechniętej blondynki.
Ukłucie w sercu spotęgowało się jeszcze bardziej, kiedy oboje wybuchnęli śmiechem, który wydawał być się tym szczęśliwym. Odwracając głowę od zajętej sobą pary, ruszyłam w stronę miejsca, w którym czekał na mnie Harry. Chciałabym zostać w domu i poczekać na Zayn'a żądając jakichkolwiek wyjaśnień, ale stwierdziłam, że nie będę zawodzić przyjaciela, tylko dlatego, że jego kumpel leci sobie, kurwa, w kulki! Nie chciałam płakać, więc przyspieszając kroku już po chwili stałam u boku Styles'a, który zobaczywszy grymas na mojej twarzy od razu mnie przytulił, a ja wtulając głowę w jego pachnącą szyję wybuchnęłam spazmatycznym płaczem wywołanym raniącymi uczuciami, które rosły w moim umyśle, w moim pokaleczonym sercu.

 - Powiesz mi co się dzieje? - spytał Harry, delikatnie gładząc moje włosy. Jego dotyk uspokajał.
- Już wiem, kim jest Perrie. - powiedziałam kuląc się w sobie. - Widziałam ją dzisiaj...
- Ale jak? Przecież jej nie znasz.
- Widziałam blondynkę obściskującą Zayn'a, kiedy jego ręce także były gdzieś na jej ciele. Harry ten widok bolał...
- Maleńka....
- Nie spodziewałam się tego po nim, nie po tym wszystkim co mi mówił, jak się starał, jak się odnosił w stosunku do mnie. Mimo wszystko to boli...
- Zayn zawsze okazywał się być słabym. Od zawsze ulegał tej blondynce mimo, że niejednokrotnie chcieliśmy go powstrzymać.
- Harry... - usiadłam już normalnie na ławeczce w parku. - Co tak naprawdę go z nią łączy?
- To nie jest rozmowa na ten moment. - pokiwał głową wskazując mi kogoś przed nim.
Już drugi raz tego dnia zobaczyłam Zayn'a z tą blondynką. Miłość boli, lecz nie wiedziałam, że aż tak. Nigdy nie pomyślałam, że to co było i nadal jest pomiędzy nami właśnie tak się skończy.





Od autorki:
Nie mam siły na jakąkolwiek notkę ode mnie, więc zachęcam do komentowania i odwiedzania bloga pod linkiem tym : Maleńki, myślę o Tobie cały czas! ;)

7 komentarzy:

  1. rozdział jak zwykle super ;D czekam na następny !

    OdpowiedzUsuń
  2. Oh jakież to piękne . Ciekawe co dalej ? i co z Perrie yhm .
    Czekam na nexta Xxx

    OdpowiedzUsuń
  3. swietne, piekne, najlepsze :) czekam na nn i zapraszam do siebie proszeeee licze ze wejdziesz http://ifindyourlips.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Błagam takie fajne długie rozdziały dodawałaś przez cały czas nie kończ tego ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Jest na prawdę świetny ,ale pewnie nie dziwi cię to bo nie pierwszy raz piszę ci coś podobnego .Nie będę się rozpisywała bo jest późno i nie mam już na to siły więc chce tylko powiedzieć ,że coraz bardziej mnie zaskakujesz i jest on niesamowity .
    Jestem ciekawa jak Zayn jej to wszystko wytłumaczy .Głupio by bylo gdyby to wszystko się tak skończyło .Eh ,życie pisze rożne scenariusze . Do następnego Nath <3

    OdpowiedzUsuń
  6. Dziś nie będę prowadzić długich dialogów, bo łeb i pęka.
    No wiesz co, Zayn?! Jeśli to się okaże tym, o czym myślę, jeśli zdradzasz Emme, to strzelę Ci w tą Twoją cudną twarz z tak zwanego liścia.
    "- Zayn zawsze okazywał się być słabym. Od zawsze ulegał tej blondynce mimo, że niejednokrotnie chcieliśmy go powstrzymać."- Te słowa Hazzy mnie.. zaintrygowały? Chyba tak można to nazwać.
    Rozdział genialny i przez końcówkę jestem bardziej niecierpliwa niż zawsze, jeśli się da...
    Czekam na następny, cudowna dziewczyno i zapraszam do mnie;D
    Twój Anonimek:D

    OdpowiedzUsuń
  7. Czy dla Malika gorzej ? Co on w ogóle wyczynia ? Nie wiem jak wytłumaczy to co widziała Emma, ale na obecną chwilę nie widzę żadnego racjonalnego wytłumaczenia jego zachowania..

    OdpowiedzUsuń